Przyszedł już czas na podsumowanie, gdyż jutro wyjeżdżam i wracam już w 2011 r. Nigdy nie przypuszczałam, że tyle nowości i niespodzianek mnie spotka. Pamiętam grudniowy wieczór, kiedy poszłam z kuzynką na spacer. Było mroźno, ale miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia. Padał śnieg. Było bardzo spokojnie i cicho. To wtedy powiedziałam jej o moich marzeniach wyjechania do Francji na kilka miesięcy, a ona od razu podchwyciła ten pomysł i cicho w myślach układała plan jak mi pomóc. Kiedy ja głową byłam głęboko w przygotowaniach do matury, ona podsunęła mi strony z wyjazdami jako au pair przez różne agencje. Już nawet wypełniałam jedną aplikację, zbierałam referencje, kiedy w szkole zgadałam się z Dianą, żeby poszukać inaczej. Przez serwis. Więc szukałam. I znalazłam. Później wszystko poszło bardzo szybko. Matura i po ostatnim egzaminie szybkie pakowanie na 4 miesiące. Przez Warszawę, Berlin dotarłam do Nicei i na moje Lazurowe Wybrzeże i ukochaną Prowansję. Nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że ten rok się tak potoczy. Że jednak spakuję walizkę, wezmę aparat i pojadę w świat. W nieznane. Potem był wybór studiów. Miałam tyle pomysłów i planów, a jednak skończyło się tak. Rok temu byłam w całkowitym zawieszeniu, a teraz wiele rzeczy się już wyjaśniło. Oczywiście wszystko jeszcze może się zmienić i na pewno czeka mnie jeszcze więcej nowości. Później był dziwny zwrot akcji, mile spędzona reszta wakacji, początek studiów i tak do pierwszego zaliczenia (powiedzmy egzaminu) sesyjnego.
Patrząc na ten rok mogę stwierdzić: kurcze! Marzenia jednak się spełniają! Te życzenia wcale nie są takie głupie. W dodatku kiedy wydaje nam się, że droga którą idziemy jest jakaś podejrzana i lepiej z niej zejść na inną, warto poczekać, bo może po to są trudności i wątpliwości, żeby się przekonać, że właśnie ona jest nam przeznaczona. Już nie mogę się doczekać co czeka na mnie w nowym roku. Jedno wiem. Nie bójmy się marzyć. Czego sobie i Wam życzę!
Abyś szedł przez życie z ogromną wiarą w Boga ale i w siebie i w ludzi.
Choć nie dowierzając do końca ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z ogromną ufnością ku Bogu, ale i ku sobie i ku ludziom.
Choć nie ufając bez granic ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z ogromną miłością do Boga, ale i do siebie i do ludzi.
Choć nie dając się nabierać ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z wrażliwością mimozy, choć nieustępliwością czołgu, nie łamiąc się, nie poddając.
Gdy wiesz, że masz rację trzeba żebyś parł do przodu.
Żebyś był prosty jak gołębie, ale rozważny jak wąż, bezpośredni jak dziecko, ale miał mądrość i ostrożność mędrca.
Żebyś był autentyczny, ale miał dystans do swojej spontaniczności, był radosny, ale nie bez cienia smutku.
Choć nie dowierzając do końca ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z ogromną ufnością ku Bogu, ale i ku sobie i ku ludziom.
Choć nie ufając bez granic ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z ogromną miłością do Boga, ale i do siebie i do ludzi.
Choć nie dając się nabierać ani sobie ani ludziom.
Abyś szedł z wrażliwością mimozy, choć nieustępliwością czołgu, nie łamiąc się, nie poddając.
Gdy wiesz, że masz rację trzeba żebyś parł do przodu.
Żebyś był prosty jak gołębie, ale rozważny jak wąż, bezpośredni jak dziecko, ale miał mądrość i ostrożność mędrca.
Żebyś był autentyczny, ale miał dystans do swojej spontaniczności, był radosny, ale nie bez cienia smutku.